Zmiana
Do tej pory byłam przekonana, że w życiu są tylko dwie rzeczy pewne: śmierć i podatki. Coaching przypomniał mi, że jest jeszcze jedna, mianowicie zmiana. Zmiana jest przecież elementem naszego życia od momentu gdy pierwszy raz nabraliśmy oddechu w momencie narodzin.
Co oznacza słowo zmiana?
Nie będę się tutaj rozwodzić nad słownikowym znaczeniem tego
słowa, nie o to chodzi. Czym dla mnie jest zmiana?
Może zacznę od tego, że niektóre słowa są jak klucze, które
otwierają drzwi. Za tymi drzwiami jednak nie znajdujemy nowego
pomieszczenia, ale kolejne drzwi a czasami i kilka. Tak jest właśnie
ze słowem zmiana.
A zatem jakie drzwi otworzyłam?
Zmiana, czyli przyzwoliłam na to, żeby coś wokół mnie się
zmieniło, przesunęła się energia, pojawiła się przestrzeń, w
której może będzie budować się moja inna rzeczywistość
odpowiadająca na pytanie: a jeżeli może być inaczej niż jest
teraz?
Czy mam się bać odpowiedzi na to pytanie? Jestem teraz w swojej
strefie komfortu. Wykonuję codziennie podobne czynności, wypełniam
zadania, które znam, które może mnie czasami nudzą, ale dają mi
poczucie bezpieczeństwa i satysfakcji, że robię je dobrze.
Zmiana może zburzyć to moje bezpieczne gniazdko, gniazdko? A może
złotą klatkę, w której sama się zamknęłam i wywiesiłam
wiadomość : nie przeszkadzać!!!
Skoro jednak na nią przyzwoliłam, na tą zmianę, to pomimo dawki
strachu, część mojego ja, Ja jestem, już wie, że pora się
zwijać, że nadchodzi czas, aby pewne rzeczy uwolnić i pozwolić im
odejść.
To nie pierwsza chwila, gdy pojawia się we mnie słowo zmiana,
więc wiem, że bez względu na to czy się zgadzam czy nie, to ona i
tak nadejdzie.
Sama sobie przeczę? Skoro przed chwilą napisałam, że moje ja już
przyzwoliło na zbliżającą się zmianę, to kto do cholery ma się
zgadzać lub nie? Czy we mnie są jakieś dwie ja?
Ooo tak, jestem ja – umysł i jestem ja, którą możemy nazwać
duszą, intuicją, Ja jestem. Obie są mi niezbędne i nie jestem
zainteresowana ich walką, chcę aby każda z nich wypełniała swoje
zadania, a obie się wzajemnie uzupełniały, dając mi pełnię
odczuwania wszystkimi zmysłami mojej rzeczywistości, mojego tu i
teraz.
Ktoś mądry napisał, że nie ma sensu tracić energii na
rozpamiętywanie przeszłości, której nie możemy już zmienić,
ani na wymyślanie i tworzenie setek scenariuszy naszej przyszłości,
na którą nie mamy wpływu. Sens ma tylko ta chwila obecna, ten
moment, w którym właśnie bierzemy oddech, bo właśnie w tej
chwili możemy zmieniać naszą przyszłość. Dlatego najważniejsza
w tej chwili jest klawiatura przede mną i uczucia, które w tym
momencie staram się ubrać w słowa.
Mój umysł jest jak komputer, ciągle musi tworzyć nowe algorytmy,
rozwiązywać równania
z wieloma niewiadomymi czy zadania z
rachunku prawdopodobieństwa. Ok, to są jego przestrzenie i bardzo
się cieszę, że pomaga mi wykonywać codzienne zadania, organizować
pracę i „gasić pożary” gdy muszę szybko zażegnać kryzysową
sytuację. Ale zdarza mu się próbować mi wmawiać co czuję, a
wtedy wchodzi na zakazany obszar.
Wkroczenie techniki i coraz nowszych technologii do naszego
codziennego życia spowodowało, że pozwalamy umysłowi przejmować
coraz większe przestrzenie naszego życia. Będąc w ciągłym biegu
nie zauważamy bardzo prostej prawdy, umysł może nam opowiedzieć o
uczuciach, bo przecież w swoich bazach danych przechowuje masę słów
na ten temat, ale nie potrafi czuć.
To sfera, którą zawiaduje nasza dusza. Tam pojawiają się
prawdziwe emocje i uczucia, które następnie umysł ubiera w znane
mu słowa. Pamiętajmy o tym!!!
Gadam bzdury? Zróbmy proste ćwiczenie. Są w ciągu dnia momenty,
gdy tabuny myśli przetaczają się przez moją głowę, jak konie po
prerii i za diabła nie chcą wrócić do stajni. Uwielbiają
zwłaszcza moment, gdy kładę się do łóżka, Znasz to?
Gdy mam już tego dość, zamykam oczy i zaczynam wolnoooo i
głębokooo oddychać, wdech, wydech, wdech, wydech. Wsłuchuję się
w swój oddech, i po chwili co? Cha! mój umysł poszedł spać.
Wtedy, zanim zasnę jest ten czas, gdy łączę się z moją duszą,
intuicją z moim ja, którym naprawdę jestem. Właśnie tam się
zaczynam i tam się kończę, stąd przychodzą okrzyki: eureka!!,
już wiem!!, już rozumiem!!, gdy pojawiają się nowe pomysły, nowe
kreacje. Stamtąd przychodzi empatia i uczucie miłości, gdy oglądam
piękne krajobrazy, czy pięknych ludzi. Tak ludzie są piękni, mają
piękne dusze, można to zobaczyć w ich oczach. Gdy ja jestem
piękna, to przyciągam też do siebie takich pięknych ludzi.
Dlatego właśnie teraz to czytasz.
Ja mam właśnie tak. Tobie się to też przydarza?
Myślisz, że możesz sobie pozwolić na to, aby również usłyszeć
w sobie pytanie: a jeżeli może być inaczej niż jest teraz?
A gdyby do Ciebie ciągle wracało słowo: zmiana, zmiana, zmiana…
czy znajdziesz w sobie moc, aby spojrzeć mu w oczy i powiedzieć:
cześć, zmęczyłam się, nie chcę już dłużej przed tobą
uciekać, może po prostu pójdziemy dalej razem?
A może są lepsze odpowiedzi?
Jeżeli chcesz je odnaleźć w czasie sesji coachingowej, to
zapraszam na Life coaching, coaching kariery lub biznes coaching.
Do tej pory byłam przekonana, że w życiu są tylko dwie rzeczy pewne: śmierć i podatki. Coaching przypomniał mi, że jest jeszcze jedna, mianowicie zmiana. Zmiana jest przecież elementem naszego życia od momentu gdy pierwszy raz nabraliśmy oddechu w momencie narodzin.
Co oznacza słowo zmiana?
Nie będę się tutaj rozwodzić nad słownikowym znaczeniem tego słowa, nie o to chodzi. Czym dla mnie jest zmiana?
Może zacznę od tego, że niektóre słowa są jak klucze, które otwierają drzwi. Za tymi drzwiami jednak nie znajdujemy nowego pomieszczenia, ale kolejne drzwi a czasami i kilka. Tak jest właśnie ze słowem zmiana.
A zatem jakie drzwi otworzyłam?
Zmiana, czyli przyzwoliłam na to, żeby coś wokół mnie się zmieniło, przesunęła się energia, pojawiła się przestrzeń, w której może będzie budować się moja inna rzeczywistość odpowiadająca na pytanie: a jeżeli może być inaczej niż jest teraz?
Czy mam się bać odpowiedzi na to pytanie? Jestem teraz w swojej strefie komfortu. Wykonuję codziennie podobne czynności, wypełniam zadania, które znam, które może mnie czasami nudzą, ale dają mi poczucie bezpieczeństwa i satysfakcji, że robię je dobrze.
Zmiana może zburzyć to moje bezpieczne gniazdko, gniazdko? A może złotą klatkę, w której sama się zamknęłam i wywiesiłam wiadomość : nie przeszkadzać!!!
Skoro jednak na nią przyzwoliłam, na tą zmianę, to pomimo dawki strachu, część mojego ja, Ja jestem, już wie, że pora się zwijać, że nadchodzi czas, aby pewne rzeczy uwolnić i pozwolić im odejść.
To nie pierwsza chwila, gdy pojawia się we mnie słowo zmiana, więc wiem, że bez względu na to czy się zgadzam czy nie, to ona i tak nadejdzie.
Sama sobie przeczę? Skoro przed chwilą napisałam, że moje ja już przyzwoliło na zbliżającą się zmianę, to kto do cholery ma się zgadzać lub nie? Czy we mnie są jakieś dwie ja?
Ooo tak, jestem ja – umysł i jestem ja, którą możemy nazwać duszą, intuicją, Ja jestem. Obie są mi niezbędne i nie jestem zainteresowana ich walką, chcę aby każda z nich wypełniała swoje zadania, a obie się wzajemnie uzupełniały, dając mi pełnię odczuwania wszystkimi zmysłami mojej rzeczywistości, mojego tu i teraz.
Ktoś mądry napisał, że nie ma sensu tracić energii na rozpamiętywanie przeszłości, której nie możemy już zmienić, ani na wymyślanie i tworzenie setek scenariuszy naszej przyszłości, na którą nie mamy wpływu. Sens ma tylko ta chwila obecna, ten moment, w którym właśnie bierzemy oddech, bo właśnie w tej chwili możemy zmieniać naszą przyszłość. Dlatego najważniejsza w tej chwili jest klawiatura przede mną i uczucia, które w tym momencie staram się ubrać w słowa.
Mój umysł jest jak komputer, ciągle musi tworzyć nowe algorytmy,
rozwiązywać równania
z wieloma niewiadomymi czy zadania z
rachunku prawdopodobieństwa. Ok, to są jego przestrzenie i bardzo
się cieszę, że pomaga mi wykonywać codzienne zadania, organizować
pracę i „gasić pożary” gdy muszę szybko zażegnać kryzysową
sytuację. Ale zdarza mu się próbować mi wmawiać co czuję, a
wtedy wchodzi na zakazany obszar.
Wkroczenie techniki i coraz nowszych technologii do naszego codziennego życia spowodowało, że pozwalamy umysłowi przejmować coraz większe przestrzenie naszego życia. Będąc w ciągłym biegu nie zauważamy bardzo prostej prawdy, umysł może nam opowiedzieć o uczuciach, bo przecież w swoich bazach danych przechowuje masę słów na ten temat, ale nie potrafi czuć.
To sfera, którą zawiaduje nasza dusza. Tam pojawiają się prawdziwe emocje i uczucia, które następnie umysł ubiera w znane mu słowa. Pamiętajmy o tym!!!
Gadam bzdury? Zróbmy proste ćwiczenie. Są w ciągu dnia momenty, gdy tabuny myśli przetaczają się przez moją głowę, jak konie po prerii i za diabła nie chcą wrócić do stajni. Uwielbiają zwłaszcza moment, gdy kładę się do łóżka, Znasz to?
Gdy mam już tego dość, zamykam oczy i zaczynam wolnoooo i głębokooo oddychać, wdech, wydech, wdech, wydech. Wsłuchuję się w swój oddech, i po chwili co? Cha! mój umysł poszedł spać. Wtedy, zanim zasnę jest ten czas, gdy łączę się z moją duszą, intuicją z moim ja, którym naprawdę jestem. Właśnie tam się zaczynam i tam się kończę, stąd przychodzą okrzyki: eureka!!, już wiem!!, już rozumiem!!, gdy pojawiają się nowe pomysły, nowe kreacje. Stamtąd przychodzi empatia i uczucie miłości, gdy oglądam piękne krajobrazy, czy pięknych ludzi. Tak ludzie są piękni, mają piękne dusze, można to zobaczyć w ich oczach. Gdy ja jestem piękna, to przyciągam też do siebie takich pięknych ludzi. Dlatego właśnie teraz to czytasz.
Ja mam właśnie tak. Tobie się to też przydarza?
Myślisz, że możesz sobie pozwolić na to, aby również usłyszeć w sobie pytanie: a jeżeli może być inaczej niż jest teraz?
A gdyby do Ciebie ciągle wracało słowo: zmiana, zmiana, zmiana… czy znajdziesz w sobie moc, aby spojrzeć mu w oczy i powiedzieć: cześć, zmęczyłam się, nie chcę już dłużej przed tobą uciekać, może po prostu pójdziemy dalej razem?
A może są lepsze odpowiedzi?
Jeżeli chcesz je odnaleźć w czasie sesji coachingowej, to zapraszam na Life coaching, coaching kariery lub biznes coaching.